Porażki

Gdy pytam znajomych o ich porażki, opowiadają mi o złym wyborze szkoły, o stracie przyjaciela, o tym, że bojąc się nowego, czegoś nie zrobili, lub zrobili coś czego żałują, o skrzywdzeniu kogoś, nałogach itd. Jest tego naprawdę sporo. 

Kiedy moje koleżanki wyjechały do Londynu, a ja zostałam zupełnie sama, miałam mętlik
w głowie. Bolało mnie to, czułam się odepchnięta przez społeczeństwo, głupsza, mniej wartościowa. 
Gdy uczestniczyłam w konkursie, pomimo wielkiego wysiłku, kilku dni ciężkiej pracy, obmyślania, analizowania i tworzenia, nie dostałam nawet wyróżnienia, zawiodłam się na sobie. 
Ten moment, w którym zraniłam kogoś, na kim mi tak naprawdę zależało, i wiedziałam,
że już nigdy nie wrócimy do stanu sprzed tego, sprawił że miałam dużo wyrzutów sumienia.
To kilka z tysiąca porażek, które popełniłam. Mniejsze czy większe, bolesne bardziej lub mniej, ale istnieją, w życiu każdego. No dobra, prawie każdego.
Bo porażki stają się nimi w momencie, kiedy sami je tak nazwiemy. Z jakiegoś powodu taka sama sytuacja dla jednego może być błahostką, a dla innego katastrofą. Znam doskonale to uczucie, gdy nie możesz spać, jeść, skupić się; Twoje wszystkie myśli krążą wokół jednej, dla Ciebie niesamowicie ważnej rzeczy. Którą schrzaniłeś.
Tak trudno nam pogodzić się z wiadomością, że coś już się wydarzyło. Stało się. Przepadło. Odeszło. (ja, słysząc takie słowa miałam łzy w oczach, nie mogąc się przyzwyczaić do danego stanu rzeczy)
Niesamowicie bolesne jest to uczucie, gdy wszystko, co sobie zaplanowałeś, legło w gruzach.
Nie wierzyłeś, że tak może się stać, a jednak. I że to tak naprawdę tylko twoja, lub niczyja wina. Uwielbiamy szukać wymówek, a jeżeli ich nie ma, wpadamy w wir pytań, odrazy do siebie, do świata, do niewinnych ludzi, mamy w sobie poczucie winy, beznadziejności. Bo to przecież nie tak miało być. A może tak musiało być?
Zawsze po pewnym czasie, gdy trochę się uspokoję, zaczynam rozważać inne opcję. Może ta rzeczywistość, w której się znajduję, jest najlepszą? A jeśli ta sytuacja miała mnie czegoś nauczyć, przygotować do czegoś, dzięki niej będę mądrzejszy, silniejszy psychicznie? Czyżby Londyn nie miał nigdy uciec, bo być może pojadę tam kiedyś z potrzebą odkrycia go, w lepszym dla mnie czasie? Może przegrany konkurs sprawił, że mam większą pokorę do rzeczy, przez co nie wyobrażam sobie za dużo i mniej razy czuję zawód? Czy mogło być tak, że raniąc bliską mi osobę, ustrzegę się przed popełnieniem takie błędu na kimś innym, na którym będzie mi w przyszłości zależało? 
Tak naprawdę to zawsze dostajemy drugą szansę, może nie w konkretnym przypadku, ale wciąż to jakieś doświadczenie, które wykorzystujemy. Bo porażki też nas kształtują, być może nawet bardziej niż sukcesy. Bez nich nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy teraz, nie bylibyśmy tymi ludźmi, co dziś. Najgorszym, co można zrobić, to się poddać. 

Co uważacie za swoje największe porażki? Jak sobie z nimi radzicie, być może wyciągnęliście z nich jakieś lekcję? Koniecznie mi o tym napiszcie.




9 komentarzy:

  1. Hmmm jest coś co utrudnia mi życie na maxa i to uważam za największą porażkę...ale mam nadzieję, że wyjdę z tego :) Pozdrowionka

    agnesssja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. lepiej zrobić coś i później żałować, niż nie zrobić i żałować, że się tego nie zrobiło. (poplątane, wiem).
    Nie ma porażek, są błędy, które uczą na przyszłość. A gdyby nie one, to czy nie zapoczątkowały czegoś nowego? Nigdy nie żałuje, ponieważ wiem, że gdyby nie błędy (porażki) nie byłabym tu gdzie jestem i z kim jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się takie myślenie! Napewno łatwiej jest żyć, gdy nie się nie rozmyśla nad swoimi upadkami.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Czy odniosłam jakieś porażki, myślę, że nie. Czasem podjęłam złą decyzję, ale nie były to takie czyny, abym o tym rozmyślała :D
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ja staram się zawsze podnieść po jakiejś porażce !
    Pozdrawiam cieplutko.
    stay-possitive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie niektóre porażki, to dla innych zwykłe błahostki.
    Boli mnie zbyt niska średnia w szkole, czy zbyt brzydko zrobione zdjęcie.
    Porażką jest dla mnie zbyt mała ilość pieniędzy w moim słoiku - fakt, iż nie jestem w ogóle oszczędna.
    I za wszelką cenę chciałabym zmienić te przejmowanie się tymi rzeczami, ale nie umiem, uważam to za moje porażki i tak już pewnie zostanie zawsze. Piękny post, świetny blog, zostaje na dłużej!
    Obserwuję i przesyłam BUZIAKI! :*

    malusiawerusia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie najczęściej jest tak, że na początku przeżywam wszystko, mówię ,że to koniec , poddaje się. A potem się okazuje, że to wszystko było niepotrzebne.

    http://sharpeee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Wiktoria Gloria , Blogger